List Milenki
Drodzy Przyjaciele!
Nazywam się Milenka. Odkąd się urodziłam minęły już…ojej! 4 lata!
W tym czasie nauczyłam się tylu fajnych rzeczy! Uwielbiam skakankę, jazdę konną, a nawet….motor. Najbardziej się cieszę, kiedy Tatuś pozwoli mi nie wejść. Mamusia zawsze wtedy robi przerażone oczy, ale wystarczy mój jeden buziak, żeby szybko się uspokoiła. Mówiłam Wam już o przedszkolu? To moje ulubione miejsce! Znam wszystkie lalki, misie, tajne przejścia i kryjówki piratów. Musicie mi tylko obiecać, ze nie zdradzicie gdzie są. To tutaj uczę się literek, cyferek, piosenek, tutaj tańczymy w kółku i się ścigamy.
Na przykład w ganianego, to moja ulubiona zabawa. Tylko, że w kółko musze w nią przegrywać….przez moje serduszko! Strasznie szybko się męczy, chce żebym je oszczędzała, powolutku chodziła i na siebie uważała. Zrobiło Mamusi i Tatusiowi strasznego psikusa…rozwinęło się tylko w połowie. Kiedy okazało się, że jestem chora pękły również ich serduszka…A przecież miłości nie da się przeciąć na pół!
Dzielnie znosiłam kolejne operacje, kabelki, rurki i czekanie. W szpitalu przeszłam już dwie operacje, a przez łezki moje oczka zrobiły się troszkę mniej niebieskie…
Dzisiaj Kochani, możecie stać się częścią mojego happy endu.
30 tys. euro kosztują moje marzenia.
- O operacji w Niemczech.
- O pierwszej klasie.
- O uśmiechu Mamy i Taty.
- O tym, że będę biegać po trawie.
- O wymazaniu HLHS, zespoły niedorozwoju lewej komory serca z życia mojej rodziny.
Kochani Przyjaciele, pamiętajcie o tym, że ratując jedno życie, ratujecie czyjś cały świat…
Całuję Was bardzo mocno i ciągle się uśmiecham na myśl, że nie zostawicie Nas samych.
928 total views, 1 views today